CZĘŚĆ 5 - Mmm. Momocy,.. mmmmm.. - pojękiwał policjant, nie próbując wzywać pomocy. W końcu każdy by się zmartwił, gdyby go związano grubym sznureczkiem, zatkano usta brudną skarpetą i przykuto kajdankami do kaloryfera, nie wspominając już o różowym futerku na kajdanach. Zadowolony z siebie Talerz nie zwracał uwagi na rozhisteryzowanego psa. Wyglądał przez zamknięte na oścież okno, zastanawiając się nad dalszymi działaniami. I bardzo sprytnie == wymyślił, że najlepszym rozwiązaniem jest zlikwidowanie policjanta (bystrzak ). Nagle Do drzwi zaczęła się z wyczuciem dobijać pewna młoda staruszka: - Synku! Jareczku! Co się dzieje? Otwórz mamusi! - Mmammm mm .. - mamrotał synek - Stul dziub! - szepnął głośno kotek. I po tych słowach poczuł się jakoś dziwnie usatysfakcjonowany, zrozumiał, że ma w łapkach władzę. - Ty mieszkasz z mamą? - zapytał odpowiadając Talerz. - Mhm. - policjant wydawał z siebie dźwięki tłumione przez skarpetkę. - Facet po trzydziestce mieszka z mamusią ? - m.. - zawstydził się kategorczo. - Synku !! Wiem, że tam jesteś! Syneczku, otwórz ty sk****elu! Mam ci jeszcze powtarzać po%e%*ńc* ?! Ty ch*&* zasrany #$%^%&%^% !!! *@#%$@#@ ! Nie będę się z tobą pieścić k*&$# , bo wyważę te *%%$&^# drzwi! Otwieraj to ci w*%eb*^ nogi z &%^& !! $%^&^%&$# !!!! - prosiła bidulka. - E.. no nie stary, to ja zwracam honor. - powiedział otwierając szczelnie oczy ze zdumienia Talerz. - Z taką matką ... jak w swobodnym karcerze. - Otwieraj &*^%^%& ! - nie ustępowała wycofująca się mamusia. - ym ym! ym ym! - błagając synek ów mamusi rozkazał kotu nie otwierać. - Coś ty powiedział?! - oburzył się z uśmieszkiem poirytowany kiciuś. - ym ... - chcąc powtórzyć urwał wypowiedź, bojąc się reakcji Talerza. - Powiedziałeś "ym ym" ?! - ym ym! ym ym! - zaprzeczał potwierdzająco policjant. I faktycznie, tylko potwierdzał swój, jak się zaraz okaże, poważny błąd. - Gdybyś powiedział ee rozwiązałbym cię i puścił wolno. Ale ty szargasz złą pamięcią mojego pana! Jak śmiesz?! Właśnie wydałeś na siebie wyrok. Na śmierć . W tym momencie: Jebudububum bum! trzask! - miss staruszka w afekcie, jak to sama to ujęła ''roz*ebała'' drzwi, co przeszkodziło Kotkowi we wprowadzeniu w czyny swych niecnych zamiarów. - Hyyyyy... - przeraził się kotek wciągając powietrze i robiąc coś w tym rodzaju == - Jaki śliczny kisiuś ! - zawołała z obrzydzenia babulka. - Mrrauu.. - mruknął złośliwie zadowolony Talerz. - O, widzę, że wykonałeś za mnie całą robotę! Jaki cudowny i grzeczny kotek. - grymasiła z zachwycenia. - Hę ? - Właśnie miałam w zamiarze zrobić z moim synkiem dokładnie to samo, co zrobiłeś ty, za to że nie otwierał mi drzwi. Jak ci na imię kotku? - Talerz. - Talerz... jakie to piękne imię dla kota ! - o.O - Może masz ochotę na mleczko? - Nie, proszę pani... - Mów mi babciu Gieniu - przerwała mu... babcia Gienia. - Eghem, dobrze, więc nie, babciu Gieniu, wolałbym słabą kawkę z siedmiu łyżeczek. - Prawdziwą? - No prawdziwą... a jest nieprawdziwa kawa? Jeżeli tak, to ona nie jest kawą. - Jaki inteligentny kotek . - zraziła się staruszka. (zupełnie nie wiem, czym ona się tak admiruje) - Hehe... to jak będzie z tą kawką? cdn. ________________________________________ Od Talerza: Głupi narrator! Jak mogłeś zakończyć w takim momencie?! Właśnie wtedy, kiedy miałem pić moją ulubioną sypaną! Co na to narrator: Tak jest w scenariuszu . Talerz: Akurat. |